Odkad pamiętam nie wiedziałam kim jestem, nie wiedziałam co lubię, czego w życiu chcę i po co tu jestem, dokąd zmierzam. Widziałam tylko czarne i to co złe. Nienawidziłam mówić o sobie, bo dostawałam pustki w głowie i platał mi się język, czułam strach i trzęsłam się.. Moim przyjacielem była pustka, wewnętrznie byłam wrakiem człowieka, cieniem, ciałem bez ducha..
Wewnątrz mnie coś siedziało i się darło, wyło z bólu, co? Wtedy jeszcze nie wiedziałam..
Wszystko pięknie ukrywałam, nie dawałam po sobie poznać, że jestem chodzącym trupem bez duszy. Starannie starałam się ukryć to jak się czułam. Dlaczego?
Bo czułam się jak największe zło świata, jak diabeł, nie rozumiałam, dlaczego ranie sobą innych mimo, iż tego nie chcę..
Pewnego dnia, coś we mnie pękło. Rozpadłam się na kawałki, padłam na twarz przed krzyżem i krzyczała cała sobą: „Boże ratuj bo nie umiem żyć, nie chcę, nie zgadzam się na takie życie”..
Co było dalej?
On mnie wysłuchał, wskazał mi drogę. Znalazłam swoje wewnętrzne dziecko i poszłam na terapię. Wtedy zaczęły dziać się małe i większe cuda, zaczęła się budzić moja świadomość, zaczęłam widzieć i czuć więcej, zaczęłam rozumieć sama siebie i przytulać traumy dzieciństwa. Uczyłam i nadal uczę się kochać siebie, bo to nie ja jestem tym największym złem tego świata.
Ten blog to moja historia o tym, dlaczego czułam się jak dziecko diabła i jak dojrzewam i wracam do bycia sobą, córka Boga.